Z podpisem premiera Donalda Tuska projekt ustawy mieszkaniowej, którą już zaczęto nazywać „ustawą Tomasza Lewandowskiego i Krzysztofa Kukuckiego” (następujących po sobie wiceministrów rozwoju z lewicy, K. Kukucki obecnie jest prezydentem Włocławka) trafił do Sejmu.
Dzięki determinacji Lewicy – co potwierdził w swoim exposé premier Donald Tusk – projekt ustawy wreszcie zyskał status priorytetowy. Teraz czas na ekspresowe procedowanie w Sejmie.
Co zawiera ustawa? Konkretne i realne rozwiązania:
- Miliardy złotych na budowę mieszkań
- Tanie kredyty dla TBS-ów i spółdzielni mieszkaniowych
- Remonty oraz budowa nowych akademików
- Wsparcie dla Społecznych Agencji Najmu
- Więcej mieszkań dla osób z tzw. luki czynszowej
- Samorządy z grantami z KPO dostaną pierwszeństwo w przyznawaniu środków krajowych na inwestycje mieszkaniowe.
To przełom, na który czekają setki tysięcy ludzi – realna szansa na mieszkanie, które stanie się prawem, a nie towarem.
***
Poniżej fragment wywiadu, jakiego udzielił redakcji Portalsamorzadowy.pl wiceminister rozwoju Tomasz Lewandowski:
„(…) – Byłoby ogromnym sukcesem, gdybyśmy rocznie byli w stanie oddawać około 20 tys. nowych mieszkań. Mówię o zasobie budowanym przez samorządy, spółki samorządowe, przez TBS-y, SIM-y i uwaga – również spółdzielnie mieszkaniowe. Być może pula ta mogłaby być o kilka tysięcy większa, gdybyśmy dodali do niej odnowione pustostany i mieszkania z rynku w ramach społecznych agencji najmu.
Rocznie w Polsce oddaje się do użytku około 200 tys. nowych mieszkań. Spora część to mieszkania w domach jednorodzinnych, szeregowcach, bliźniakach. Około 130 tys. powstaje w zabudowie wielorodzinnej. Więc jeżeli oddawalibyśmy około 20 tys. mieszkań w tym zasobie społecznym, publicznym, rozumianym jako ten, który do którego państwu dopłaca, to jest naprawdę już skok – 10 procent całości.
Warto też w tym miejscu rozprawić się z pewny mitem czy nieprecyzyjnym stwierdzeniem o tym, że w Polsce brakuje mieszkań. Czy tak rzeczywiście jest? I tak, i nie.
Dzisiaj nie mamy deficytu statystycznego mieszkań, bo od kilku lat mamy więcej mieszkań niż gospodarstw domowych, a wynika to m.in. z tego, że są rodziny, które mają po kilka mieszkań.
Mamy jednak miejscowości, w których braki są widoczne, bo rynek najmu i podaży mieszkań jest ciągle nienasycony. To są zazwyczaj duże aglomeracje. Nie sposób nie widzieć natomiast postępujących z roku na rok zmian demograficznych. Będziemy starali się powstrzymać oczywiście te trendy, ale nie odwrócimy ich, bo podobnie jest w całej Europie Zachodniej.
W sytuacji, w której będziemy mieli do czynienia z niżem demograficznym, rząd powinien dofinansowywać budowę nowych mieszkań tam, gdzie ich brakuje – w aglomeracjach, częściach kraju, gdzie chcielibyśmy postawić na rozwój, na przykład w miastach powiatowych, byłych miastach wojewódzkich. Tam powinniśmy na to postawić, ale poza tym równie duży nacisk, jeżeli nie większy, powinniśmy położyć na wykorzystanie tego zasobu, który już mamy. Powinniśmy sięgnąć po pustostany.
Chociażby właśnie przez wspomniane społeczne agencje najmu: pozyskiwanie tych mieszkań, jeżeli będzie taka potrzeba – dopłacanie do czynszu, bo to dzisiaj już jest możliwe. Remont tych mieszkań, też jest możliwy z pieniędzy publicznych. Społeczne agencje najmu przy samorządach, przy spółdzielniach mieszkaniowych z jednej strony pomagają osobom, które na rynku nie mogą pozwolić sobie na mieszkanie o dostępnym czynszu, a z drugiej strony pomagają właścicielom, bo zdejmują z nich problemy związane z wynajmem.”.
Czytaj cały wywiad: TUTAJ
Zobacz co mówi Włodzimierz Czarzasty?
Zobacz: Strategia mieszkaniowa dla Polski
Opr. nim, 16 czerwca 2025 r.